Coś dla miłośników biegów górskich – krótka relacja z Iron Run


Tym razem mamy coś dla miłośników biegów górskich. Zapraszamy do przeczytania krótkiej relacji Marcina Walencika z ubiegłorocznego festiwalu biegowego Iron Run w Krynicy. Jednocześnie informujemy, że trwają zapisy na kolejnego Iron Runa AD 2019. Szczegóły w relacji Marcina:

„Dla miłośników biegów górskich – krótka relacja z biegu Iron Run (wrzesień 2018, Krynica)

Ponad 140km w 9ciu biegach w ciągu trzech dni. Taki dystans trzeba przebiec, by ukończyć bieg Iron Run w Krynicy. A dokładniej trzeba było, gdyż w 2019 roku dystans został zwiększony do 160km (czyli ponad stu mil). Zawody składają się zarówno z biegów sprinterskich (na kilometr oraz milę), jak i długodystansowych (maraton oraz bieg górski na 80km). Nogi osłabia nierówne, rwane tempo biegów, brak czasu na sen oraz krótki czas na regenerację.

Zawody rozpoczynają się trzema krótkimi biegami w piątkowe popołudnie (mila, 15 km oraz 7 km). Ponieważ ostatni bieg jest o 22:30, więc przed 1:00 ciężko położyć się spać (zjeść i odświeżyć się przecież trzeba). A już o 1:30 jest pobudka, by nie spóźnić się na autobus, który zabiera nas do Rytra na dystans 64km (od tego roku 82km). Sobota jest najcięższym dniem zawodów. Po ukończeniu dystansu Rytro – Krynica, który w 90% prowadzony jest szlakami górskimi (przewyższenie biegu to 3.070m), do pokonania są jeszcze dystanse 3km oraz 5km. W tym momencie ciężko już o rekordy życiowe na tych dystansach. Pomału pojawia się ministerstwo dziwnych kroków. Plusem jest dość wczesne zakończenie biegów. Już o 22:20 są za nami. Nikt jednak nie zwiedza Krynicy, gdyż o 8 rano kolejnego dnia rusza maraton. Jego trasa biegnie w 100% asfaltem, lecz profil trasy nie jest płaski. Najgorszy moment to 35-38 kilometr, kiedy to serpentynami podbiegamy do Tylicza. Ostatnie 4 km to zbieg. Mimo zmęczenia po poprzednich dniach, najszybszy z nas pokonuje maraton w 3:08, mój czas to 3:45, czyli ponad 30 minut gorzej od rekordu życiowego. Nie jest to jednak bieg na rekordy, tylko na przetrwanie. Po maratonie jeszcze tylko bieg w stylu alpejskim (czyli od startu do mety do góry) na Jaworzynę (jedyne 500m w pionie, dla mnie oznacza to 26 minut) oraz bieg na kilometr.

W sumie pokonujemy ponad 140km. Czas zwycięzcy, Artura Jendrycha ze Świdnika to 12 godzin, 33 minuty, klasyfikację kobiet wygrała Aneta Ściuba z Lublina (była zresztą jedną z trzech kobiet, które ukończyły dystans). Klasyfikacja mężczyzn prowadzona jest poniżej 40go oraz powyżej 40go roku życia. Nagradzanych jest po pierwszych ośmiu zawodników w kategorii. Nagrody, jak na biegi górskie są wysokie: 2.000 zł – 500zł. Moje 6te miejsce w kategorii powyżej 40tu lat (co istotne w moim przypadku: liczone rocznikowo) oznaczało nagrodę 700zł. Bieg ukończyło 50ciu z 74 zawodników.

Dwa kolejne dni po zawodach to problem z chodzeniem. Kolejny tydzień to „biegowstręt”. Miesiąc po biegu mówię sobie: nigdy więcej do Krynicy. Dziś jestem już zapisany na kolejną edycję (wrzesień 2019), która – jak wspomniałem – została wydłużona o kilkanaście kilometrów (nota bene: podobno na wniosek zawodników, którzy chcieli pokonać dystans ponad stu mil, mam kontakt z kilkoma zawodnikami, żaden z nich nie przyznał się do złożenia rzeczonego wniosku).

Bieg jest bardzo dobrze zorganizowany. Trasa biegu górskiego jest dobrze oznakowana. Otrzymujemy możliwość darmowych noclegów w namiocie postawionym przez organizatorów w okolicy pijalni wód oraz smaczne posiłki, przekąski i napoje na trzy dni. Dodam, iż spanie w namiocie usytuowanym w okolicy startu-mety jest koniecznością, biorąc pod uwagę godzinne przerwy między biegami. Śpiąc dalej, nie zdążymy do pokoju i z powrotem.

Zapraszam do startu. W szczególności w kategorii kobiet o nagrody łatwo, wystarczy jedynie ukończyć biegi. Chętnie podzielę się bardziej szczegółowymi radami. Zdjęć zrobiłem mało albowiem ciężko się fotografuje w trakcie biegów. Zapisy trwają. Więcej detali tutaj:

http://www.festiwalbiegowy.pl/festiwal-biegowy/iron-run-2#.XNFz0KTgpPY”.