VI Obóz Zimowy KW Lublin 14-17 marca 2019

W dniach 14 – 17 marca 2019 roku odbył się kolejny, szósty już obóz zimowy Klubu Wysokogórskiego Lublin. Podobnie jak w poprzednim roku prognozy zapowiadały na ten okres fatalną pogodę. Komunikaty zapowiadały opady śniegu, wiatr do 80 km/h i lawinową „trójkę”. Niestety wszystko sprawdziło się niemal w stu procentach. Z tego względu sporo osób zrezygnowało z wyjazdu i ostatecznie w schronisku przy Popradzkim Pleso pojawiło się osiemnastu najbardziej zdeterminowanych członków Klubu. Mimo wszystko, na przekór złej pogodzie i słabym warunkom próbowaliśmy prowadzić działalność górską. Ze względu na duże zagrożenie lawinowe jakakolwiek wspinaczka była w zasadzie możliwa tylko w masywie Tępej.

W czwartek udaliśmy się tam w trójkowym zespole (Michał Drożdż, Kaśka Mięsiak-Wójcik i Tomek Lipa)na wyceniona pomiędzy trzy a cztery Żebro Puskasa. Niestety im bliżej podchodziliśmy do ściany tym warunki były trudniejsze. Ostatnie sto metrów podejścia pod drogę szliśmy przez ponad godzinę zapadając się co chwilę po pas, a czasem po szyję w grubej warstwie śniegu. Z tego powodu wspinaczkę rozpoczęliśmy bardzo późno, a kiedy okazało się, że warunki na drodze są równie słabe, zdecydowaliśmy się na odwrót po pierwszym wyciągu.

Niezrażeni tym niepowodzeniem, następnego dnia w piątek ponownie wyruszyliśmy w kierunku Tępej. Tym razem poszliśmy w sześć osób, bo do mnie i do Kaśki dołączyli jeszcze Grzesiek Koszałka, Robert Cholewa, Sebastian Wolski i Wojtek Piktel. Ze względu na łatwiejsze podejście jako cel wybraliśmy tym razem drogę Banan również wycenianą na III/IV. I rzeczywiście dojście do drogi było o wiele mniej wyczerpujące niż poprzedniego dnia – tym razem torowaliśmy idąc w śniegu po kolana, a nie po pas. Dzięki temu wspinaczkę rozpoczęliśmy o normalnej porze. Podzieliliśmy się na dwa trójkowe zespoły (ja, Kaśka i Grzesiek oraz Robert, Sebastian i Wojtek). Pierwsze dwa wyciągi zrobiliśmy na „sztywno”, a później zdecydowaliśmy się już iść na lotnej asekuracji. Praktycznie przez prawie cały czas naszej wspinaczki wiał silny wiatr i padał śnieg, ale mieliśmy też dwa momenty kiedy na dwie – trzy minuty wyszło słońce i zrobiło się nawet ciepło. Po ukończeniu drogi zeszliśmy szlakiem do Przełęczy pod Osterwą, a następnie do schroniska w Popradskim Pleso.

W tym samym czasie część członków KW Lublin prowadziła działalność turystyczną. Trzy osoby (Janusz Winiarczyk, Antek Winiarczyk i Yaro Trokchymenko weszły na Rysy, a druga grupa podeszła pod Złomiskową Turnię w Dolinie Złomisk (Marcin Walencik, Marcin Kowalik, Tomek Lipa, Mariusz Biedroń). Oczywiście tutaj też nie obyło się bez brnięcia w śniegu po pas.

Na sobotę prognozy zapowiadały dalsze pogorszenie pogody – prędkość wiatru miała wzrosnąć do 100 km/h. Ponieważ nikt już nie przejawiał wielkich chęci do walki z siłami natury jednomyślnie porzuciliśmy plany dalszej wspinaczki i zdecydowaliśmy się na trekking. Duża grupa (ja, Yaro, Kaśka, Robert, Wojtek, Sebastian, Antek, Janusz oraz Przemek Małyszek i Kaśka Małyszek) poszła zdobywać Skrajne Solisko (2093 m n.p.m.) robiąc przy okazji rekonesans znajdujących się w okolicy dróg wspinaczkowych.

Natomiast Marcin Kowalik, Marcin Walencik, Marek Jarzębkowski, Mirek Biedroń, Tomek Lipa i Grzegorz Koszałka w sobotę rano opuścili schronisko i pojechali do Słowackiego Raju, gdzie wg prognoz były dobre warunki do uprawiania turystyki. Z Podlesoka podeszli doliną Sucha Bela do Klasztoriska, skąd czerwonym szlakiem zeszli do Hornadu i przełomem Hornadu powrócili do Podlesoka. Pogoda rzeczywiście dopisała. Wieczorem wyruszyli do domu, oprócz Tomka, który wrócił do schroniska nad Popradzkim Plesem.

Wieczorem w schronisku odbyła się jeszcze impreza integracyjna, a następnego dnia w niedzielę wszyscy rozjechali się do domów.

Tekst: Michał Drożdż, Grzegorz Koszałka

Zdjęcia: uczestnicy wyjazdu