KW Lublin na lodospadach w rejonie Rjukan – luty 2019

Tym razem dominowały wielowyciągi. Tak w skrócie można podsumować kolejny, trzeci już wyjazd KW Lublin na lodospady w rejonie Rjukan (Norwegia). Cała impreza rozpoczęła się w niedzielę, trzeciego lutego na lotnisku w Świdniku skąd dziesięcioosobową (Krzysiek, Marek, Mariusz, Michał, Michał, Norbert, Przemek, Przemek, Szymon, Tomek)  grupą polecieliśmy do Oslo. Tam czekał już na nas Aneta, która na miejsce doleciała z Warszawy. Dalej, już wspólne wyruszyliśmy wynajętymi samochodami do naszej kwatery w okolicach Rjukan. W tym roku zrezygnowaliśmy z rezerwacji domków na naszym tradycyjnym miejscu noclegowym czyli na  Sandvikencamping i wynajęliśmy dom bliżej Rjukan. Tam zmieściła się cała nasza jedenastka co pozytywnie wpłynęło na wspólną integrację.

Pierwsze dni działalności na lodospadach w okolicach Rjukan poświęciliśmy na rozwspinanie w rejonach Krokan i Ozimossis. W zdecydowanie najbardziej popularnym Krokan znajduje się około 30 dróg wspinaczkowych o wycenach od WI2 do M10 (oprócz tego można oczywiście poprowadzić wiele własnych wariantów). Niewątpliwą zaletą tego sektora jest jego dostępność – podejście z parkingu pod lodospady zajmuje od pięciu do dziesięciu minut. Niestety z tego właśnie powodu zazwyczaj (zwłaszcza w weekendy) działają tutaj tłumy wspinaczy, a pod niektórymi drogami ustawiają się długie kolejki oczekujących. W Krokan wszystkie poprowadzone linie są drogami jednowyciągowymi o wysokościach do 20 metrów.

Teoretycznie o wiele skromniejsze możliwości wspinania powinniśmy mieć w sektorze Ozzimosis. Znajduje się tam raptem 11 linii o niewygórowanych wycenach pomiędzy WI2 a WI4. Lodospady są położone w lesie w układzie „dwukondygnacyjnym”. Podejście od samochodu jest bardzo krótkie i zajmuje poniżej pięciu minut. Problemem jest natomiast niewielkich rozmiarów parking, na którym mieści się maksymalnie 6 samochodów.

Po obowiązkowym rozwspinaniu na krótkich drogach przyszła kolej na wielowyciagi.  Już we wtorek dwa zespoły (Marek i Krzysiek oraz Michał G. i Przemek O.) poszły na położony w rejonie Mael i wyceniony na WI3 czterowyciągowy lodospad Isroser. Żeby w ogóle zacząć wspinanie trzeba było najpierw wykonać dwa zjazdy na pełną długość liny, a następnie przedzierać się jeszcze w głębokim śniegu. Oprócz naszej klubowej czwórki na lodospadzie działało tez kilka innych zespołów i ztych wszystkich powodów chłopaki skończyli wspinaczkę grubo po zmroku.

Następnego dnia, w środę  trzy zespoły udały się w rejon Bølgen Area. Dwa dwójkowe (Mariusz i Michal D. oraz Norbert i Szymon)wspinały się na pięciowyciagowym Bølgen (WI3), a jeden trójkowy (Aneta, Przemek M. i Tomek) na liczącym dwa wyciągi Plaster på Såret (WI3). Trochę zamieszania spowodowało stare topo, którym się posługiwaliśmy. Podano w nim zaniżoną liczbę wyciągów na lodospadzie Bølgen, a długość trzeciego była mocno niedoszacowana (w nowy topo „podzielono” trzeci wyciąg na dwa niezależne). Po ukończeniu dróg wykonaliśmy zjazdy z drzew (w większości gotowe stanowiska) do podstawy ściany.

W czwartek dwa zespoły, które restowały w środę czyli Michal z Przemkiem O. i Marek z Krzyśkiem udały się na długi (7 wyciągów), ale łatwy lodospad Fabrikkfossen położony w rejonie Rjukan Centre. W zasadzie tylko ostatni wyciąg tego lodospadu miał wycenę zgodną z „nominałem”; reszta drogi to był łatwy teren, maksymalnie dwójkowy.

W tym samym czasie Aneta, Przemek M. i Tomek działali w rejonie Vemork Bridge na lodospadzie Vemorkbrufoss Øst (2 wyciągi WI4) robiąc po kilka wariantów tej drogi.

Następnego dnia ten sam zespół poszedł na zrobiony już w czwartek przez Marka, Krzyśka, Przemka i Michała Fabrikkfossen i ukończył tę drogę bez większych problemów. Z kolei zespoły Norberta i Szymona oraz Michała D. i Mariusza wspinały się na położonym w Rjukan Centre lodospadzie Tjønnstandbergfossen (Tjønnstandberg Area, 4 wyciągi WI4). Droga miała typowo kaskadowy charakter – po kilku lub kilkunastu metrach wspinania w pionie wychodziło się na wielką zaśnieżoną półkę, by następnie znowu wejść w trudności.

Ostatni z naszych „samochodów” (Michał G., Przemek, Marek i Krzysiek) wspinał się  z kolei tego dnia na czterowyciągowym Trappfoss na Upper Gorgu (WI4).

Sobota była naszym ostatnim dniem wspinaczkowym w Rjukan. Dlatego też  większość uczestników wyjazdu zdecydowała się na bardziej „lightowe” wspinanie. Siedem osób działało w rejonie Lower Gorge na lodospadach jednowyciągowych takich  jak Camilla Foss i Swiss Army (Wi4/5). Wyjątkiem od reguły byli Michał G., Przemek, Marek i Krzysiek, którzy poszli na położony w rejonie Upper Gorge lodospad Sabotørfossen (3 wyciągi, WI5). W trakcie wspinaczki przez lodospad przeszły cztery pyłówki, które spadły na chłopaków. Nie obyło się bez strat – Markowi spadające grudki lodu wybiły dwie sporej wielkości dziury w kasku. W tej sytuacji Marek z Przemkiem uznali, że dalsza wspinaczka jest zbyt niebezpieczna i zrezygnowali z dalszego działania. Na placu boju pozostał tylko Michał z Krzyśkiem, którzy ukończyli drogę.

Tym wspinaczkowym akcentem zakończyliśmy trzeci klubowy wyjazd na lodospady do Rjukan. Przez prawie cały wyjazd pogoda dopisywała, a temperatura wahała się od minus dwóch do minus sześciu stopni Celsjusza. Dopiero ostatniego dnia wspinania, w sobotę padał deszcz i zaczęła się odwilż. Jeśli chodzi o koszty to uważam, że jak na Norwegię nie były zbyt wysokie. Tygodniowy koszt wynajmu kwatery to 14000 koron na 11 osób (około 6300 zł) czyli poniżej 1300 koron na osobę (570 zł). Bilety lotnicze kupowaliśmy indywidualnie, a ceny wahały się w granicach 400 – 500 zł. Jedzenie tradycyjnie wzięliśmy z Polski. Wśród uczestników wyjazdu znalazły się zarówno osoby z dużym doświadczeniem we wspinaczce lodowej jak i te kompletnie „zielone”. Dlatego wszystkich zachęcamy do do wzięcia udziału w kolejnym wyjeździe za rok 🙂

Tekst: Michał Drożdż

Zdjęcia: uczestnicy wyjazdu