KW Lublin na lodowcach w rejonie Oddy (Norwegia)

W połowie czerwca 2017 roku trójka członków KW Lublin: Aneta Idzikowska, Michał Kasprzak i Paweł Zwierzański działała w Norwegii na lodowcach w rejonie Oddy. Pomimo niesprzyjającej pogody i innych przeciwności udało im się zrobić kilka ciekawych trekkingów w tym malowniczym rejonie. Zapraszamy do przeczytania relacji z tego wyjazdu:

“Lecimy Wizzairem z lotniska Katowice – Pyrzowice; start o 7-ej rano, a o 9-tej lądujemy w Stavanger. Odbieramy zarezerwowane wcześniej przez Michała auto, jemy szybkie śniadanko i w drogę.

Jedziemy około 190 kilometrów w rejon Oddy, po drodze mamy dwie przeprawy promem przez fiordy i wreszcie docieramy do szlaku prowadzącego przez Trolltungę.

Na Język Trolla chcemy wejść nie klasycznie szlakiem turystycznym ale via ferratą. Plan jest następujący: wejść z namiotem via ferratą na Język Trolla na zachód słońca, przespać się na górze, przywitać tam wschód słońca i zejść do samochodu.

Idziemy kilka kilometrów piękną doliną, widzimy tabliczkę informującą o zamknięciu ferraty, którą oczywiście lekceważymy. Podchodzimy pod ścianę… a tu nie ma lin, stalowych szczebli, drabinek… Po telefonie do kumpla i sprawdzeniu w necie okazuje się, że ze względu na ruchy tektoniczne w tym rejonie w wyniku, których nastąpił potężny obryw skalny via ferrata została zlikwidowana. Termin ponownego przygotowania jej do obsługi ruchu turystycznego ustalono dopiero na lato 2018.

Przez ponad pół nocy schodziliśmy w deszczu do samochodu. Następny dzień w części odespany. Następnego dnia wybieramy się na ferratę w Oddzie. Jest ona poprowadzona w pobliżu rur elektrowni wodnej i przez to i przez to wydaje się dość surowa i mało malownicza. Dopiero końcówka wspinaczki poprawia dotychczasowe wrażenia – mamy bardzo ładny widok na miasteczko i fiord.

Kolejny dzień poświęcamy na wycieczkę na Lodowiec Folgefonna… i znowu kłoda pod nogi. Droga jest zamknięta i czekają nas cztery kilometry tuptania pod lodowiec. Idziemy!

Żeby znaleźć się na lodowcu musimy przejść „na rękach” nad rwącym strumieniem przy asekuracji stalowej liny (coś w rodzaju tyrolki) przy padającym deszczu i silnym wietrze. Początek lodowca – sielanka, dopiero od połowy zaczyna się ostrożne kroczenie po coraz węższych mostkach śnieżnych między szczelinami. Końcówka – naprawdę ambitnie! Konieczne staje się wspinanie po kilkumetrowych serakach lodowych, a następnie wejście na kruchą i mokrą skałę i obejście nią potężnej lodowej szczeliny zalanej wodą wytopioną z lodowca. Po pokonaniu tych trudności wyszliśmy już bezpiecznym terenem (na lotnej asekuracji) na śnieżne plateu, następnie na niezidentyfikowany, skalny szczyt  (wysoki na około 1300 metrów) i z niego już zwykłym turystycznym szlakiem zeszliśmy do Oddy.

Tutaj czekała nas kolejna „dziwna” niespodzianka. Drogę zastawiło nam cztery duże namioty – patio i 11 samochodów (busy). Ze sprzętem do filmowania. Okazało się, że droga na kilka godzin jest zamknięta, bo… kręcą film. Jak się dowiedzieliśmy – dużą amerykańską produkcję. Zmarznięci, przemoczeni bierzemy graty, żarcie oraz namiot i piechotą pełzniemy na kemping do Oddy. Michał około północy dostaje telefon, że droga jest już przejezdna i może przyjść po samochód.

Dzień kolejny – zmierzamy samochodem w kierunku Stavanger i lajtowa wycieczka na Preikestolen. Wreszcie wieczorem mamy kawałek fajnej pogody, relaksujemy się na 600 – metrowym klifie z pięknym widokiem na Lysefiord. Nocleg u Michała w Stavanger, rano pakujemy się i na lotnisko.

Wycieczka do Norwegii obfitowała w różne „dziwne” niespodzianki, pogoda trochę nie dopisała, nie wszystko co planowaliśmy udało się zrealizować. Ale mimo wszystko to i tak była to bardzo fajna przygoda, a w niej najważniejsi są ludzie. Michał, Aneta dzięki za wspólnie spędzony czas, ogrom śmiechu i mega pozytywne emocje! I do następnego…!”

Tekst: Paweł Zwierzański

Zdjęcia: Michał Kasprzak, Paweł Zwierzański