KW Lublin w rejonie Chamonix 28 maja – 3 czerwca 2017

W dniach 28.05-3.06 odbył się wyjazd 4-osobowego zespołu członków KW Lublin w składzie: Grzegorz Bielejec, Robert Cholewa, Łukasz Muller i Sebastian Wolski w Alpy francuskie w rejon kultowego Chamonix.
Pierwszego dnia podjechaliśmy na pośrednią stację kolejki Plan de l’Aiguille – 2400m – w celu oceny warunków w północnej ścianie Aiguille du Midi. Przez lodowiec i lawiniska śnieżnych stoków podeszliśmy pod filar Frendo, który miał być głównym celem wyjazdu. Droga startuje stromym polem śnieżnym, który podchodzi do wys. ok. 2700 m n.p.m., z każdym metrem robiąc się coraz bardziej stroma, aż do wąskiego języka śnieżno-lodowego skręcając w lewo pod ostrze filara. Warunki okazały się dobre, opad śniegu, który miał miejsce tydzień wcześniej zszedł potężnymi lawinami oczyszczając skutecznie ścianę. Uznaliśmy, że po kilkudniowej aktywnej aklimatyzacji na 3500m dobrze przygotuje nas do wspinaczki.
Następnego dnia wyjechaliśmy z całym sprzętem wspinaczkowym i biwakowym na 3740 m n.p.m. i rozlokowaliśmy się w pięknej scenerii Valee Blanche u podnóża Mont Blanc du Tacul i południowych ścian Aiguille du Midi (3840 m n.p.m.). Pogoda sprzyjała – po nocnym delikatnym opadzie ranek przywitał nas pełną lampą. Grzegorz z Sebastianem w towarzystwie początkującego Konrada, który do nas dołączył, poszli na tutejszy klasyk rozgrzewkowy – Grań Cosmiques (AD3), a Robert z Łukaszem chcieli rozprawić się z zaległym z ubiegłego roku tematem na sąsiedniej ścianie Triangle du Tacul.
Im niestety warun i brak lodu nie pozwolił zakończyć drogi, natomiast my po lajtowym kilkugodzinnym wspinie granią zakończyliśmy drogę na jednym z tarasów widokowych stacji kolejki (ciekawy finał stalową 10-metrową drabinką wprost w ramiona zdziwionych turystów i turystek :-).
Kontynuując proces aklimatyzacji Grzegorz z Sebastianem weszli we wtorek na wierzchołek Mont Blanc du Tacul (4248 m n.p.m.). Start o 7-ej spokojnym, łagodnie wspinającym się w górę stokiem śnieżnym lodowca, poprzez 2 kilkumetrowe progi szczelin brzeżnych + kilkanaście metrów skały w kopule szczytowej i po 3 godzinach jesteśmy na wierzchołku. Na wszelki wypadek zdobywamy drugi – oddalony o 10min. spaceru stromą granią (bo nie wiadomo, który wyższy :-). W efekcie ten pierwszy okazał się o metr wyższy, a więc właściwy.
Tego dnia Robert z Łukaszem robią piękną skalną drogę Rebufat-Pierre (TD 6a+) na południowej ścianie Eperon des Cosmiques. Po południu spotykamy się w namiotach wymieniając wrażeniami.
W kolejny dzień zaplanowaliśmy już we trzech zmierzyć się z drogą Guifra-Moraci (TD 6a) na Eperon des Cosmiques, a Sebastian z Konradem postanowili wrócić do Chamonix. I jak zwykle – Ci, co mają najbliżej spóźniają się najczęściej. Wyszliśmy z namiotów ok. 8.30 i pod ścianą ubiegli nas Ci, którzy pierwszą kolejką zdążyli wjechać i dojść pod ścianę przed nami. Dwa zespoły wbiły się akurat w “naszą” drogę, więc postanowiliśmy zmienić plany i przeszliśmy pod niższą ścianę Cosmiques – tuż przy schronisku, gdzie przewspinaliśmy dwie piękne rysowe linie w fantastycznym tarciowym granicie ćwicząc przed Frendo operacje sprzętowe na stanowiskach. Popołudniowy powrót kolejką poprzedza konieczność uciążliwego podejścia 250 metrów z plateau lodowca do stacji. Ten mozolny spacer z worami osłodziły nam brawa japońskich turystów pełnych podziwu dla naszych “niesamowitych wyczynów” i ich prośby o wspólne foty (przynajmniej raz poczuliśmy się jak celebryci :-).
Nocka na campie w Argentiere (gorąco polecamy – Camping du Glacier d’Argentiere – spokojnie, cicho i niedrogo) i przepak przed wyjściem na Frendo. No i kluczowe dla dróg z mocno ograniczonym wycofem – sprawdzanie prognoz pogody. I tu niemiła niespodzianka – siedem serwisów zgodnie potwierdzało pogorszenie pogody już w nocy, 100-procentowe opady deszczu i niedziela taka sama, tylko wyżej dodatkowo śnieg. 🙁
W tej sytuacji rozsądek nakazał nam rezygnację z wyjścia, a że czasu na przeczekanie już nie było – zgodnie postanowiliśmy spakować auto i grzecznie wrócić do domu. Po drodze mijaliśmy zalane w słońcu rejony skalne już po szwajcarskiej stronie obiecując sobie, że my tu jeszcze wrócimy….
Podsumowując – torcik zjedzony ale bez wisienki 🙂

Kilka pomocnych danych logistycznych:
1. Odległość – 1500km z Katowic, do pokonania bez większego wysiłku w 13-14h bez korków
2. Ceny campu w Argentire – ok. 8-9Eur/os. noc wliczając opłaty za 5osób, 2 auta i 2 namioty
3. Pizza w Chamonix w kultowej budce u Włocha – 8-12Eur
4. Kolejka na Aiguille du Midi – 60Eur powrotna, stacja pośrednia – Plan 31,50Eur powrotna
5. Biwak na Valee Blanche – gratis.
Rejon ze wszech miar godny polecenia na każdy rodzaj aktywności wspinaczkowej i górskiej.
Tekst: Grzegorz Bielejec

Zdjęcia: Łukasz Muller, Grzegorz Bielejec