KW Lublin ponownie na lodospadach w rejonie Rjukan – luty 2018


Na początku lutego 2018 roku kilkunastoosobową, śląsko-lubelsko-warszawsko-szczecińską grupą pojechaliśmy na lodowe wspinanie w okolice norweskiej miejscowości Rjukan. Jest to niewielkie, liczące około trzech tysięcy mieszkańców miasteczko, położone nad rzeką Måna w odległości około 180 kilometrów od Oslo.

DOJAZD I ZAKWATEROWANIE

Działalność w Rjukan rozpoczęliśmy 2 lutego, gdy po przylocie z Lublina na lotnisko Oslo Torp, a następnie trzygodzinnej jeździe wypożyczonym samochodem dotarliśmy do Sandviken Camping, który przez następny tydzień miał się stać naszą bazą wypadową.

Na campingu znajdowało się kilkanaście drewnianych domków, niestety nie we wszystkich (m.in. w naszym) były łazienki i bieżąca woda. Natomiast we wszystkich było bardzo ciepło. W ramach zaplecza socjalnego na Sandviken Camping znajdowała się jadalnia (z płatną kuchenką – 15 koron i zmywarką 35 koron), prysznice (bezpłatne, chociaż wg wcześniejszych informacji miały być płatne) i sauna mogąca pomieścić około 10 osób.

WSPINANIE

Działaliśmy w czterech z kilkunastu znajdujących się w Dolinie Rjukan rejonów przeznaczonych do wspinaczki lodowej. Nasza grupa działała w czterech: Krokan, Lower Gorge, Ozzimosis i Kong Vinter.

W najbardziej popularnym Krokan znajduje się około 30 dróg wspinaczkowych o wycenach od WI2 do M10 (oprócz tego można oczywiście poprowadzić wiele własnych wariantów). Niewątpliwą zaletą tego sektora jest jego dostępność – podejście z parkingu pod lodospady zajmuje od pięciu do dziesięciu minut. Niestety z tego właśnie powodu zazwyczaj (zwłaszcza w weekendy) działają tutaj tłumy wspinaczy, a pod niektórymi drogami ustawiają się długie kolejki oczekujących. W Krokan wszystkie poprowadzone linie są drogami jednowyciągowymi o wysokościach do 20 metrów.

O kolejnym sektorze – Lower Gorge nie mogę niestety zbyt wiele powiedzieć. Pod lodospady można się dostać schodząc w dół częściowo zaporęczowaną ścieżką z parkingu Camillas Foss (lub położonego kilometr wcześniej parkingu Hjemreisen) przy drodze nr 37. Według przewodnika sektor oferuje 19 dróg o wycenach od WI2 do M6; niestety kiedy my tam działaliśmy prawie wszystkie były pokryte grubą warstwą śniegu. Wspinaczka była możliwa tylko na wycenionym na WI3 lodospadzie Camillas Foss. Na pocieszenie zrobiliśmy sobie tutaj profesjonalną sesję zdjęciową.

Teoretycznie o wiele skromniejsze możliwości wspinania powinniśmy mieć w sektorze Ozzimosis. Znajduje się tam raptem 11 linii o niewygórowanych wycenach pomiędzy WI2 a WI4. Lodospady są położone w lesie w układzie „dwukondygnacyjnym”. Podejście od samochodu jest bardzo krótkie i zajmuje poniżej pięciu minut. Problemem jest natomiast niewielkich rozmiarów parking, na którym mieści się maksymalnie 6 samochodów.

Zupełnie inny charakter ma sektor Kong Vinter. Żeby się tam w ogóle dostać trzeba było wykonać długi zjazd na linie, a następnie przedzierać  się w głębokim śniegu. W Kongu może nie ma wytyczonych zbyt wielu dróg (wg przewodnika osiem o wycenach od WI3 do WI5), natomiast są one o wiele dłuższe niż w innych opisanych przeze mnie rejonach, a ponad połowa jest dwuwyciągowa. Klasykiem rejonu jest długi na 55 metrów i wyceniony na WI5 King Kong.

Niestety z braku czasu (w Norwegii byliśmy raptem siedem dni) nie mieliśmy możliwości wspinać się w kilku innych, równie ciekawych sektorach w okolicach Rjukan. Ale mam nadzieję, że jeszcze tu wrócimy i nadrobimy zaległości. Bo okolice Rjukan są niepowtarzalnym poligonem doświadczalnym, na który warto wybrać się przed ambitnymi górskimi wspinaczkami.

Tekst: Michał Drożdż